Niedawno recenzowałam antycellulitowy duet Farmony z serii Herbal Care - balsam i solankę, a teraz przyszła pora na pielęgnację stóp, czyli krem siemię lniane na pękające pięty oraz szałwiowy przeciw potliwości.
KREM NA PĘKAJĄCE PIĘTY - SIEMIĘ LNIANE
Opis producenta:
Krem idealny do wysuszonej skóry stóp i pękających pięt. Zawiera silnie skoncentrowane naturalne składniki aktywne, które wnikają głęboko w skórę przywracając stopom piękny, zdrowy wygląd.
Ekstrakt z siemienia lnianego uelastycznia skórę, łagodzi i koi podrażnienia oraz niweluje suchość i szorstkość naskórka, skutecznie zapobiegając pękaniu skóry pięt.
10% mocznika doskonale zmiękcza i wygładza skórę oraz eliminuje objawy wzmożonego rogowacenia. Witamina A odżywia i regeneruje skórę, przyspieszając gojenie pęknięć, mikrourazów i otarć naskórka.
Spektakularne efekty:
- natychmiast ukojona i zregenerowana skóra pozbawiona uczucia suchości i szorstkości
- optymalnie nawilżona, miękka, gładka i elastyczna
- skutecznie chroniona przed rogowaceniem i pękaniem skóry pięt
Pojemność: 100 ml
Cena: 7 zł
Od paru lat jednym z moich ulubionych kremów do stóp jest krem na pękające pięty firmy Pollena
Ewa z serii lnianej. Kiedy zobaczyłam w sklepie na półce krem Farmony, postanowiłam kupić go dla porównania.
Jest to mazidło arcytłuste, bardzo gęste i ciężkie. Trzeba się niemało natrudzić, żeby wydobyć je z tubki, szczególnie pod koniec zużywania. Rozsmarowuje się dość opornie, pokrywa skórę bardzo tłustym filmem, który nie wchłania się przez dłuższy czas. Przez swoją konsystencję nadaje się tylko na noc (zwykle po posmarowaniu nakładam skarpetki, by nie zatłuszczać pościeli). Pachnie nieszczególnie, coś na kształt zielska z jakimś niezidentyfikowanym smrodkiem.
Dla wielu osób z pewnością krem będzie katorgą, ale ja właśnie taki lubię. Nie mam co prawda problemów z pękającymi piętami, jednak ich stan pozostawia wiele do życzenia, bo mam tendencję do zgrubień i wysuszenia naskórka. Lekkie kremy do stóp po prostu nic nie dają i w zasadzie toleruję je tylko latem, gdy za wysokie temperatury uniemożliwiają użycie ciężkich specyfików (łącznie z nakładaniem skarpetek).
W porównaniu do wspomnianego kremu Polleny Ewy działa nieco gorzej. Po wchłonięciu kremu skóra nie jest nawilżona, a sucha, jakby wymagała kolejnej porcji produktu. Przy regularnym stosowaniu stopy są jednak w znacznie lepszej kondycji - gładsze, pozbawione szorstkości i mniej zrogowaciałe, chociaż w odczuciu ciągle suche.
Cena optymalna, wydajność taka sobie - krem starczył mi na mniej więcej półtora miesiąca (na jego usprawiedliwienie mogę dodać, że nakładałam naprawdę grubą warstwą). Opakowanie wydaje mi się nietrafione jak na krem o tak ciężkiej konsystencji, tym bardziej że otwór w tubce jest malutki, przez co smarowidło wyciska się wyjątkowo opornie.
KREM PRZECIW NADMIERNEJ POTLIWOŚCI STÓP - SZAŁWIA
Opis producenta:
Krem idealny do codziennej pielęgnacji stóp ze skłonnością do nadmiernego pocenia. Zawiera silnie skoncentrowane naturalne składniki aktywne, które wpływają na pracę gruczołów potowych skutecznie chroniąc stopy przed nadmiernym poceniem i nieprzyjemnym zapachem.
Ekstrakt z szałwii lekarskiej działa bezpośrednio na gruczoły potowe, skutecznie kontrolując i spowalniając proces wydzielania potu, dzięki czemu stopy pozostają idealnie suche i świeże.
Biosiarka wspomaga ochronę przeciwbakteryjną i przeciwgrzybiczą, przez co zapobiega powstawaniu nieprzyjemnego zapachu. Mentol na długo pozostawia uczucie przyjemnego chłodu i świeżości, zapewniając komfort przez cały dzień.
Spektakularne efekty:
- idealnie świeża i sucha skóra stóp
- aksamitnie gładka i miękka
- skutecznie chroniona przed nadmiernym poceniem i przykrym zapachem
Pojemność: 100 ml
Cena: 7 zł
Krem po wyciśnięciu z tubki ma konsystencję żelu, jest dość lekki, nieco lepki i półprzezroczysty. W trakcie wcierania w skórę staje się bardziej toporny w rozsmarowywaniu. Pozostawia stopy w nieestetycznym, białawym nalocie, trochę ściągnięte, wysuszone i jakby "matowe". Odczucie to porównałabym do wysmarowania się jakimś roztworem z talkiem.
Bardzo podoba mi się zapach tego kremu - mentolowy, odświeżający, ale z ziołową nutą szałwii.
Krem szałwiowy dostałam na czerwcowym zjeździe blogerek warszawskich, jednak po pierwszym użyciu odłożyłam go głęboko do szafki. Paradowanie w japonkach czy sandałkach ze stopami pokrytymi bielą nie bardzo mi się uśmiechało. Przypomniałam sobie o nim niedawno, przy pierwszych mrozach, kiedy to po kilku godzinach spędzonych w ciepłych kozakach w pracy, zdjęłam buty ... Chociaż nie mam żadnych kłopotów z potliwością np. pod pachami, to jednak stopy często dają o sobie znać, szczególnie tak zapuszkowane na wiele godzin.
Nakładałam krem systematycznie i z dnia na dzień zauważałam ogromną różnicę w potliwości. Działa rewelacyjnie! Dokładnie jak superskuteczny dezodorant do stóp - likwiduje całkowicie nieprzyjemne zapachy!
Niestety skóra podczas używania kremu staje się bardziej sucha i wymaga częstego nawilżania innymi kosmetykami. Obietnice producenta dotyczące "aksamitnej miękkości" stóp są bzdurą, bo krem działa wręcz odwrotnie wysuszając skórę na wiór.
Biorąc pod uwagę wszystkie wady tego specyfiku i niedogodności związane z jego stosowaniem, jestem nim absolutnie zachwycona! Nie sądziłam, że jakikolwiek krem może tak wiele zdziałać jeśli chodzi o walkę z potliwością.
Potrzeba niewiele kremu do pokrycia całych stóp, dlatego jest bardzo wydajny. Używam go od listopada, a zostało jeszcze około połowy. Cena przystępna, a tubkowe opakowanie wygodne i trafione w przeciwieństwie do kremu z siemieniem.
nie stosowałam ale cena nie jest duża, a więc warto wypróbować; D
OdpowiedzUsuńMiałam dzisiaj w rękach ten krem na pękające pięty jednak ostatecznie zdecydowałam się na wypróbowany krem Lirene :)
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się z nimi :D
OdpowiedzUsuńKremy do rąk i do stóp mają nawet całkiem całkiem :)
OdpowiedzUsuńNienawidzę tego kremu z szałwią! Jak dla mnie okropnie cuchnie i zostawia białe plamy na pościeli, nie mówiąc już o stopach. Cieszę się, że go wykończyłam... A tego drugiego, mimo że chyba z tego co wywnioskowałam, przypadł Ci do gustu, raczej próbować nie będę...
OdpowiedzUsuńBiałe plamy zostawiał i do tego wysuszał stopy, co mnie denerwowało. Za to jego działanie dezodorujące naprawdę mnie pozytywnie zaskoczyło :)
UsuńKrem z siemieniem był niezły, ale znam lepsze w podobnej cenie, więc pewnie do niego nie wrócę. Tylko, żeby się podobał, to trzeba lubić naprawdę tłuste i ciężkie kremy do stóp.
Nie słyszałam w życiu o tych kremach :)
OdpowiedzUsuńCoś obiło mi się o uszy na ich temat, ale nie zachęcają mnie :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie mam do nich dostępu, bo na pewno wypróbowałabym wersję z lnem :)
OdpowiedzUsuńnie miałam;)
OdpowiedzUsuńwydaje mi sie ze to jednak takie sredniczki, chociaz ten do pekajacych piet brzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuń