Kosmetyki z serii Body Art dr Ireny Eris otrzymałam na czerwcowym zjeździe warszawskich blogerek. Przyznam, że był to jeden z tych prezentów, który najbardziej mnie ucieszył. Dlaczego? Ano dlatego, że sama nie kupuję produktów do pielęgnacji w tak wysokich (oczywiście dla mnie) cenach. Na balsam, oliwkę, mleczko, tudzież inny specyfik do nawilżania ciała, wydaję nie więcej niż 10-15 zł, a zwykle poniżej dyszki. Z kremem do rąk jestem nawet bardziej oszczędna, bo znam dobre produkty tego typu już w cenie 3-4 zł. Jak więc wypadły testy Body Art? Czy warto czasem wydać więcej na drogie kosmetyki? Zapraszam do przeczytania recenzji.
GŁĘBOKO NAWILŻAJĄCE MLECZKO DO CIAŁA
Najpierw słowo od producenta o głęboko nawilżającym mleczku do ciała:
Mleczko do ciała o działaniu intensywnie i długotrwale nawilżającym. Zawiera szereg cennych składników, które stymulują procesy odżywiania skóry i pozwalają utrzymać właściwy poziom jej nawilżenia nawet do kilkunastu godzin po aplikacji. Dodatek allantoiny i D - pantenolu łagodzi wszelkie podrażnienia, co zwiększa natychmiastowe uczucie komfortu i odświeżenia nawet najbardziej delikatnej i przesuszonej skóry. Doskonałe do codziennej pielęgnacji, jak również do stosowania po kąpieli lub opalaniu.
Skład: Aqua, Glycerin, Sucrose Distearate, Orbignya Oleifera (Babassu) Seed Oil, Methyl Gluceth-20, Dimethicone, Isopropyl Isostearate, Panthenol, Oryza Sativa (Rice) Bran Oil, Sucrose Stearate, Cetyl Alcohol, Carbomer, Allantoin, Tromethamine, Glyceryl Polymethacrylate, Xanthan Gum, BHA, Aleuritic Acid, Glycoproteins, Yeast (Faex) Extract, Phenoxyethanol, Methylparaben, DMDM Hydantoin, Propylparaben, Parfum, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Alpha-Isomethyl Ionone, Linalool, Hydroxycitronellal, Coumarin, Hexyl Cinnamal, Geraniol, CI 17200.
Cena: 59 zł
Pojemność: 200 ml
Mleczko ma konsystencję bardzo rzadkiego, lejącego balsamu, jednak nie jest aż tak płynne, by trudno było opanować smarowanie. Kolor produktu to mleczny, jaśniutki róż. Zapach mleczka nie przypomina mi niczego szczególnego - jest przyjemny, delikatny, może trochę kwiatowy i taki ... luksusowy.
Kosmetyk gładko się rozprowadza i ślizga po skórze, nie trzeba go mocno wcierać. Chociaż nie wchłania się natychmiastowo po aplikacji, to za jakiś czas warstwa produktu znika z powierzchni skóry. Mleczko pozostawia ciało subtelnie pachnące i dobrze nawilżone. Szkoda tylko, że nawilżenie szybko "ucieka" - po kilku godzinach mam wrażenie, jakbym nie stosowała nawilżacza w ogóle. Nie bardzo wiem, co o tym sądzić. Może mleczko wnika do głębszych warstw skóry niż dotychczasowo używane przeze mnie produkty? Muszę przyznać, że od kiedy smaruję ciało tym mleczkiem, zauważyłam poprawę kondycji skóry: jest bardziej gładka i napięta. Zwykle takie efekty uzyskuję podczas używania preparatów antycellulitowych, wygładzających, ujędrniających itp. Nie spodziewałam się tego po mleczku nawilżającym, tym bardziej że producent o tym nie zapewnia. Myślę, że może to świadczyć o naprawdę głębokim działaniu kosmetyku. Mimo wszystko szkoda, że kosmetyk nie zapewnia odczucia długotrwałego nawilżenia skóry.
Nie mam zwyczaju oszczędzania preparatów do nawilżania (duże zapasy balsamów i maseł do ciała wymuszają hojną aplikację), więc i mleczka Eris sobie nie żałowałam. Po zaledwie kilku użyciach zauważyłam pod światło, że zniknęła już ponad połowa tubki. Pod koniec opakowania smarowałam więc mniejszą ilość, ale bardzo żałuję, że mleczko okazało się tak niewydajne.
Tubka niezwykle elegancka, z pięknymi, różanymi ornamentami, lekka i wygodna. Mleczko nie osadza się na ściankach, spływa do samego końca, przez co nie trzeba rozcinać opakowania, by wydobyć resztki produktu. Kartonowe pudełko, w które zapakowana jest tuba z mleczkiem, sugestywnie zachęca do zakupu.
Niestety cena jest dla mnie z kosmosu. Nie mogę sobie pozwolić na takie wydatki kosmetyczne (ok. 60 zł za trzy tygodnie używania to raczej przesada), choć nie ukrywam, że z chęcią przygarnęłabym jeszcze kiedyś ten kosmetyk.
REGENERUJĄCO - WYGŁADZAJĄCY KREM DO DŁONI
Opis producenta:
Regenerujący krem do dłoni z zawartością cennego kompleksu Ureamix (wysoka koncentracja mocznika i wosku z oliwek) zapewnia miękką, aksamitną skórę dłoni, poczucie komfortu i perfekcyjnego wygładzenia. Kombinacja wyciągów ze szlachetnych azjatyckich roślin (lotos, bambus, lilia wodna) silnie regeneruje i długotrwale nawilża. Olej z avocado głęboko odżywia skórę i tworzy delikatny film ochronny. Systematycznie stosowany krem już po 2 tygodniach zapewnia znaczną poprawę stanu skóry dłoni: wygładzenie skóry (78%*), nawilżenie skóry (67%*), odżywienie skóry (59%*).
* % Recenzentek o potwierdzonej poprawie skóry w teście in vivo w Centrum Naukowo - Badawczym Dr Irena Eris.
Skład: Aqua, Glycerin, Isopropyl Isostearate, Glyceryl Stearate SE, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Urea, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Betaine, Triethanolamine, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Hydrogenated Olive Oil Decyl Esters, Propylene Glycol, Sorbitol, Panthenol, Nymphaea Alba (Water Lily) roqt Extract, Nelumbium Speciosum Flower Extract, Bambusa Vulgaris (Bamboo) Leaf/Stem Extract, Phenoxyethanol, Methylparaben, Diazolidinyl Urea, Propylparaben, Ethylparaben, Butylparaben, Parfum, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Alpha-Isomethyl Ionone, Linalool, Hydroxycitronellal, Coumarin, Hexyl Cinnamal, Geraniol, CI 16035.
Cena: 59 zł
Pojemność: 100 ml
Krem do rąk ma gęstszą konsystencję od mleczka (jednak jak na tego typu produkt jest dość lejący), a także bardziej różowiutki kolor. Pachnie dokładnie tak jak mleczko, czyli przyjemnie, delikatnie, trochę kwiatowo i luksusowo.
Potrzeba dosłownie odrobinkę kremu, by nawilżyć dłonie, przez co kosmetyk jest bardzo wydajny. Rozsmarowuje się swobodnie, nie maże i szybko wchłania. Pozostawia skórę nawilżoną, usuwa uczucie ściągnięcia, działa też ochronnie zostawiając leciutką powłoczkę. Niestety dość często trzeba powtarzać aplikację, bo wspomniane efekty nie utrzymują się długo na skórze. Zauważyłam, że tak samo jak przy mleczku, na dłuższą metę działa znacznie lepiej - dłonie stały się gładsze i bardziej zadbane.
Krem stosowałam też jako maseczkę do rąk. Po starannym peelingu nakładałam grubą warstwę, wmasowywałam w skórę przez kilka minut, a nadmiar wycierałam. Po takim użyciu pozytywne działanie było znacznie bardziej długotrwałe i nie trzeba było zbyt często używać kremu.
Opakowanie jest niezwykle eleganckie, estetyczne i wygodne, zupełnie nietypowe. Kosmetyk dzięki pompce nakłada się sprawnie i higienicznie, łatwo też można regulować porcję kremu naciskając z odpowiednią siłą. Pod światło widać ubytek preparatu - używam już ponad dwa miesiące, a całkiem sporo jeszcze pozostało.
Cena tak samo jak w przypadku mleczka jest zbyt wysoka. Myślę, że na krem do rąk nie potrzeba wydawać takiej fortuny.
Oba kosmetyki bardzo polubiłam, przyjemnie się ich używało, efekty także były zadowalające. Mimo wszystko nie jestem przekonana, że są warte zakupu za taką cenę.
opakowania mają cudowne;)
OdpowiedzUsuńO tak!
UsuńCiekawe, ale faktycznie bardzo drogie!
OdpowiedzUsuńWolelibyśmy kupić dużo tańsze i podzielić się pieniążkami z potrzebującymi, aniżeli rozpieszczać się niepotrzebnie kosztownymi kosmetykami..........
Szkoda, że takie drogie :(
OdpowiedzUsuńNo właśnie :(
Usuńo kurcze, ale dostałaś zupełnie inne rzeczy niż ja ;) A opakowania dosłownie identyczne! Ja dostałam balsam antycelulitowy wyglądające jak te twoje mleczko i krem do piersi, które wygląda identycznie jak ten krem do rąk! Ale jaja ;) Szczerze powiedziawszy na tego typu produkty które ty dostałaś nie wydałabym tylu pieniędzy właśnie z tych samych powodów, o których pisałaś.
OdpowiedzUsuńTo chyba lepiej trafiłaś ;) Balsamów do ciała i kremów do rąk mam zawsze za dużo, a znowu w preparatach do biustu i antycellulitach mam zawsze pustki w zapasach :(
UsuńTestowałaś już? Jak się sprawdziły?
Piękne opakowania, ciekawe kosmetyki.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o mleczko, to dla mnie normą jest, że zazwyczaj mleczka mają taką bardzo lekką konsystencję i tego nawilżenia nie czuć aż tak, jak w przypadku maseł czy balsamów. Jeśli nie masz wrażenia, że skóra jest przesuszona, to powiedziałabym, że jest ok. Szkoda tylko, że jest tak niewydajne, tym bardziej za tą cenę. Czasem jestem skłonna wydać więcej na tego typu kosmetyk, ale oczekuję wtedy dobrej wydajności.
A krem do rąk wydaje się super, szczególnie to opakowanie z pompką. Tutaj jednak cena jest stanowczo za wysoka - nawet jeśli jestem skłonna wydać więcej na krem do rąk, to za ok. 30zł można już mieć rewelacyjny krem Avene Cold Cream czy inny apteczny krem, np. LRP o którym też dużo dobrego słyszałam. Tu powiedziałabym jest to bardziej gadżet - ładnie wygląda, mamy pompkę i przyjemny zapach. Krem do rąk, nawet świetny, nie powinien kosztować ponad 30-40zł.
Dziękuję za wyczerpujący i trafny komentarz :) Masz faktycznie rację z tym mleczkiem, nie powinnam się tak czepiać tego odczucia nawilżenia. To dlatego, że w zasadzie mleczek nie używam, tylko właśnie balsamy i masła.
UsuńCena kremu złodziejska, chociaż tak naprawdę wolałabym dać te 60 zł za krem do rąk niż za mleczko, którego dobrze nie zaczęłam używać, a już się skończyło :/
Też mi się tak wydaje, tym bardziej jak pomyślę, że mi zazwyczaj opakowanie mleczka czy balsamu wystarcza na jakieś 2-3 miesiące ;)
UsuńDokładnie, ja też zużywam balsam czy masło w dwa miesiące albo dłużej.
UsuńJak dla mnie też za drogie :)
OdpowiedzUsuńna ten krem do rak chetnie bym sie skusila :D
OdpowiedzUsuń