
Moja przygoda z paletami Sleek zaczęła się dużo wcześniej niż internetowe bum na te cudeńka .
Na sesję zdjęciową po moim weselu malowała mnie wizażystka. Miała gigantyczny kufer pełen po brzegi kosmetyków najwyższej jakości, a do powiek głównie ogromne ilości pigmentów Mac. Pośród nich wypatrzyłam dwie czarne palety i podejrzałam nazwę Sleek, która niewiele mi wtedy mówiła. Do mojego makijażu użyła m.in. jednego z kolorów palety Sunset. Byłam oczarowana efektem, jaki stworzyła na moich powiekach. Po powrocie ze zdjęć poszperałam w internecie i znalazłam na e-bayu palety Sleek (na allegro było ich wtedy niewiele i w wysokich cenach). Zamówiłam:
No i przepadłam. Moje sleekomaniactwo zaowocowało później zakupami palet na allegro:
- Storm,
- Paraguaya,
- Bad Girl,
- Sparkle,
- Primer Palette,
- Safari,
- Oh So Special,
- Monaco,
- Curacao,
- Good Girl,
- PPQ,
- Au Naturel.
Cienie z palet Sleek są niezwykle trwałe, utrzymują się na bazie w niezmienionym stanie przez cały dzień i wieczór albo wieczór i noc. Genialnie się łączą, przenikają, cieniują tworząc niespotykane makijaże. Szczególnie ubóstwiam odcienie metaliczne.
Mają miękką konsystencję, w większości kremową lub kruchą. Często pylą się i kruszą w palecie, dlatego trzeba się z nimi bardzo delikatnie obchodzić. Zdarza się też, że się osypują, na szczęście tylko w trakcie wykonywania makijażu.
Plusy to także solidne wykonanie palety, prosty design, ogromne lusterko, dołączony aplikator (choć akurat używam do nakładania pędzelków) . Cena jak na taką jakość jest śmiesznie niska. Nie znalazłam do tej pory palety 12 cieni w cenie ok. 30 zł, która choć w połowie dorównywałaby jakością Sleek.
Dzisiaj więcej napiszę o dwóch paletach z moich zbiorów: Bad Girl oraz Good Girl.
Bad Girl to przede wszystkim ciemne odcienie: szarości, grafity, fiolety i granaty, ale także dwa jasne kolory. Matowe cienie są tylko 2, reszta jest metaliczna lub satynowa z widocznymi drobinkami. To świetna paleta do wykonania smokey eye, na wieczorne wyjścia i makijaż imprezowy. Kilka odcieni niestety mocno się osypuje, ale można sobie z tym poradzić.
Bad Girl wymaga ćwiczeń i opanowania, a odwdzięcza się odważnym i efektownym makijażem.

Teraz dokładniej opiszę kolory. Nie mam niestety plastikowej wkładki z nazwami kolorów (wyrzucam takie rzeczy od razu po zakupie, denerwuje mnie jak się plączą przy każdym otwieraniu palety). Musicie mi więc wybaczyć, że nie będę posługiwać się nazwami.
Górny rząd od lewej:
- perłowa biel, ale nie śnieżnobiała, raczej lekko kremowa; mimo jasnego odcienia jest świetnie napigmentowana
- jasny, perłowy, cielisty beż, trochę gorzej u niego z pigmentacją; świetny kolor pod łuk brwiowy
- metaliczna szarość wpadająca w srebro; najczęściej używany przeze mnie kolor - naprawdę świetny
- o ton ciemniejszy odcień od poprzedniego, nazwałabym go stalowym ze srebrnym połyskiem
- bardzo ciemny grafit, wpadający w czerń, także metaliczny
- matowa smolista czerń, charakterystyczna dla większości palet Sleek
Dolny rząd od lewej:
- ciemna, butelkowa zieleń z pięknym, metalicznym połyskiem
- o ton ciemniejszy odcień od poprzedniego - bardzo ciemna zieleń butelkowa, wpadająca w perłową czerń
- satynowy granat mieniący się delikatnie metalicznym fioletem, ciekawy kolor
- matowy, atramentowy granat; na oku nie wygląda u mnie najlepiej
- ciemny, głęboki, metaliczny fiolet; chyba najładniejszy kolor w całej palecie
- matowy odcień bordo-śliwki, trudny do nazwania; trzeba umiejętnie go nakładać, żeby nie stworzyć efektu podbitego oka
Tak prezentują się cienie Bad Girl w świetle dziennym:

A tak w sztucznym:

Good Girl to nie zakup spowodowany potrzebą posiadania tylu różowych odcieni, ale po prostu myśleniem: "Przecież to Sleek, muszę ją mieć". Nie należę do osób, które często malują się i ubierają na różowo (chociaż przyznaję, że ten kolor bardzo lubię, co zresztą widać po projekcie bloga) , ale czasem sięgam po odcienie z tej palety. Przyznaję, że trudno pomalować się nią tak, by nie wyglądać jak lalka Barbie, ale zapewniam że jest to możliwe.
Nie ma tu żadnego matowego cienia, to głównie wyraźne perły, ale także satynowe i połyskujące.

Górny rząd od lewej:
- bardzo jasny, perłowy, chłodny róż; na oku wygląda jak biały
- jasny, cielisty, perłowy róż; oba te odcienie nie są najlepiej napigmentowane
- chłodny, perłowy róż w odcieniu gumy balonowej
- w tonacji poprzedniego, ale ciemniejszy, połyskujący; taki odcień 100% Barbie
- ciemny róż, wpadający lekko w malinowy
- także ciemny różowy, ale tym razem bardziej w kolorystyce fuksji
Dolny rząd od lewej:
- ciepły róż w tonacji koralowej, mocno perłowy
- podobny do poprzedniego, jednak zawierający więcej czerwieni
- ciemny łososiowy, czy inaczej różowy oranż, także perłowy
- najbardziej pomarańczowy ze wszystkich odcieni, jednak nadal wpadający w różowy
- róż jasno-buraczany, ma dużo drobinek; ciekawy odcień
- najciemniejszy w palecie, satynowo-drobinkowy buraczany brąz
Good Girl w świetle dziennym:

... i sztucznym:

Jeśli jesteście zainteresowane swatchami innych palet Sleeka, to piszcie jakie Was interesują.
Jako bonus mój ukochany bronzer (brązer? nigdy nie wiem) z Sensique. Zapłaciłam za niego swego czasu zawrotną sumę ok. 3 złotych. Wiernie służył mi przez kilka lat, niestety ostatnio zaliczył upadek i tyle z niego zostało:

Tutaj krótka relacja zdjęciowa z jego ratowania. Pokruszyłam zawartość, zalałam alkoholem, odcisnęłam w chusteczkę i teraz schnie w spokoju.
